1000 myśli na minutę to nie jest stan który lubię.
Ale stan do którego musze chyba przywyknąć.
Ciągłe myślenie, zastanawianie się : a może? A jeśli? Ale? Co? Dlaczego?
Najgorsza jest niepewność.
Czy dorabiam zbędne, z palca wyssane filozofie?
Czy może sięgnełam tak głęboko, że zobaczyłam prawdę?
Przypadki? Znaki? Wierzyć w nie, czy zachowac zdrowy rozsądek?
Chłodne wyrachowanie dnia, czy jednak dać szansę sercu?
Nie wiem... to za dużo.