Dziwie się, co alkohol robi z ludźmi. To jak się po nim zachowują to jest wręcz żałosne, nawet nie śmieszne. Albo po prostu jestem tak zajebiście 'niewyluzowana', że mnie to irytuje. Ale no cóż *_* w najbliższym czasie nie mam zamiaru zmieniać mojego nastawienia do alkoholu, lecz nie mogę ręczyć, że sama nie będę się kiedyś napierdalać jak dzika świnia, z moim zajebistym towarzystwem. Jakby ktoś miał problemy z analizą tekstu, to była ironia. Aaa i jest jedna sprawa, nawet jak ktoś się upije, to jak do kurwy nędzy może podwalać się do innych! No to to już jest dno dna, o ile można tak powiedzieć ;] Choć lepsze to, niż zdradzanie na boku cały czas, ale to już inna bajka. Jak się komuś przysięgło przed księdzem dozgonną miłość, no to po sprawie, do innej pizdy iść nie może pan szanowny, bo ślub zawarty, to chuja teraz może, było myśleć wcześniej. Ale odwagi brak, by powiedzieć, że miłość zniknęła i ma się inną na boku, albo to jest 'dla naszego kurwa dobra'. Tak jest lepiej, nie chciałem rozbijać naszej rodziny, ranić waszych uczuć - no to wg. mnie było nie pakować się w jakieś związki za plecami, no ale spoko.
Ah, no i jestem meganudziarą i trzeba mnie rozruszać oraz znaleźć mi jakiegoś fagasa, to podobno wtedy stanę się f@jn@<333 ;**
Ave, Amen, Whatever...