Rok temu gdy wszedłem zaspany do pokoju i zobaczyłem w telewizji jakiś lasek, usłyszałem, że prezydent nie żyje.
Na początku jakoś to do mnie nie docierało, bo byłem jeszcze zaspany, ale jak dotarło jakoś nie płakałem, oczywiście nie cieszyłem się z tej katastrofy, ale potraktowałem to jakoś obojętnie. Pierwsza myśl była taka, że nie będę jednak mógłgłosować w najbliższych wyborach, bo zostaną w związku z tym przesunięte...
Dziś dalej krążą teorie spiskowe, ludzie chcą wielkich pomników upamiętniających to wydarzenie i robi się syf.
Na zdjęciu babcie pod krzyżem w Warszawie, które oddają cześć "wielkiemu wodzowi".
Jarek, wyluzuj!
Poza tym to coraz mniej czasu do końca roku szkolnego, więc siedzę nad matematyką chociaż to niewiele daje. Ale mimo to dobry okres.