Czułaś się kiedyś tak, jakby cały świat przelatywał Ci pomiędzy palcami bez Twojej zgody, a Ty stałaś bezsilna... w bezruchu, łza spływała CI po policzku chociaż wiedziałaś, że nic z tym już nie możesz zrobic... czuję się identycznie, z tą różnicą, że u mnie jest to morze łez. Czuję w sobie.. no własnie nie wiem co to co jest, ale myślę, że mogę to opisac jako totalną pustkę, morze smutków bez dna.
Nie wiem czy to co teraz piszę, bedzie mialo znaczenie za pare lat, jak kiedys bedzie wygladało moje zycie. Czy bede miala dobra prace, męza i dzieci.
Na dzień dzisiejszy, nie jest wazne to co mamy ale to co docieniamy i czy jestesmy szczesliwi. Za prae lat nie bede rozliczac sie z mojego obcengo zycia czy mialam duzo znajomych, kase, łądne ubrania ale to czy byłam szczesliwa. Chciałabym za 10 lat powiedziec: tak! byłam cholerną szczęsciarą majaąc małe grono znjaomych ale za to 4 przyjaciółki których byłam pewna na 100% i dom któy kochałam.
Co najbardziej mnie boli? wszysktie NIEWYKORZYSTANE szanse... może dziś byłabym szczęśliwa z kimś za kim cholernie tęsknie, ale nic już teraz nie moge zrobic. Miałam tyle szans na szczęscie, tyle wspaniałych facetów ktorych byłam pewna, a raczej teraz wiem ze najgorszą rzeczą jaka zrobiłam jest zaprzepaczszenie szansy.. teraz moge miec pretensje do siebie i nie mam prawa narzekac.