słyszę krzyk za oknem , intensywny, autentyczny
milcząc pogłębiam tylko swój mentalny autyzm
odizolowany , daleki od codziennej mantry
odnajduje sens dawnych filozofów
myślę czy ktoś kiedykolwiek zdoła zatrzymać
koło egzystencjalnej samsary?
Czy spełni się kiedykolwiek któreś z proroctw bożych?
Czy to tylko słowa , odległe, zapomniane, uśpione
Nie przeznaczone dla oczu ludzi z pokolenia chcących prawdy?
Tak bardzo, iż szukając jej zapominają o wartościach
Badają przestrzeń kosmosu , wnętrze ziemi i zjawiska paranormalne
Chcąc dociec kto stoi za kurtyną , dla nas niedostępną
Słyszę śpiew mantry , rytmiczny , dosadny, monotonny
Lecz w nim nie ma próśb o przychylność Bogów
Nie ma w nim słów Jahwe, Jezus, Mahomet czy Budda
Tylko nic nieznaczące wyrazy będące alter - ego nas samych
My jesteśmy Buddami dla siebie, ludzie nie potrzebują już Bogów
Zastąpiły ich pieniądze, kluby i filmy rodem z Hollywood
Nie chcą objawień, dogmatów, chcą prawdy
Której i tak w rzeczywistości nie zdołali by pojąć
Ja ją poznałam , jest bolesna ,ale piękna i nie tak oczywista
Nie uda nam się wyrwać z tego przeklętego koła
Trzeba wierzyć w coś , nie ważne imię bo natura ta sama
I tworzyć bo to jest rdzeń naszego dużego wszechświata
Gdzie się on kończy , nie pytaj mnie bo nie jestem bogiem
Ja tylko się z nim uosabiam gdy tworzę
Daje mi natchnienie ja w niego wierzę
To przecież chyba niezbyt duża cena za ten dar - tworzenie...
Tej prawdy dociec nie zdołali nawet tak wybitni buddowie
W kolejnych wcieleniach lamów , ze swoim geniuszem
Nikt nie zdołał ustalić skąd wzięła się materia tworząca tą kulę
Która kręci się w rytmie własnej , ustalonej mantry
Skąd się wziął duch, emocje , relacje czy pytam o zbyt wiele?
Jestem człowiekiem znam imię swojego protoplasty
Więc powiedz mi nie potrzebuje chyba pośredników
Skoro jestem przecież twoim dzieckiem...