Żyjemy, umieramy tacy sami do granic z planami,
ich wartość jest ważna, dopóki je mamy.
Czasem słowami się chcemy odchamić,
nerwy szargają ból boli jak przedtem,
z braku kontroli chlejemy, zmieniając miejsce.
Już tylko my i nic więcej, skazani na siebie,
w drodze na szczyt z pamięcią nędzy i nędzę wdychamy.