Są wredni, pyskują i nigdy nas nie słuchają.
Brak zrozumienia i cierpliwości z ich strony to norma.
Wiecznie dziecinni, rzadko zachowują powagę.
Mimo wszystko bez nich, byłoby nam nudno.
Chłopaki, wszystkiego co najlepsze!
Milczymy by nie pogorszyć sprawy. Tracimy szansę nic nie mówiąc.
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
Pamiętaj mała, kocha Cię nie ten który daje ci wódkę, ale ten który trzyma Ci głowę kiedy rzygasz.
Z ciekawością słucham kłamst, gdy znam prawdę.
Skończ w końcu doszukiwać się problemów. Przestań się bać. Zacznij mówić. Mów o tym co czujesz. Bez wstydu. Bez martwienia się o to co sobie pomyśli. Milcząc kopiesz sobie większy dołek. Bądź taką jaką byłaś pare miesięcy temu. Wolną, beztroską, z marzeniami i podniesioną głową. Jeśli coś ma runąć to runie i tak. Nie zmienisz tego co zapisane. Skończ szukać u siebie wad, winy za to co się stało dotychczas.
Przecież jest cudownie.
Nie zepsuj tego.
Żyj.
Usiądź, opowiem Ci o znajomości, która trwała ułamek sekundy, a pobudziła serce do życia.
Rysując serce przy twoim imieniu wiem, że jest na właściwym miejscu.
Wiem, że to łamie mi serce,
ale kurwa nie chcę widzieć ciebie więcej,
nigdy więcej.
Byłabym najszczęśliwszą osobą na ziemi, gdybym dostosowała się chociaż do połowy rad jakie daje innym.
Jeżeli ktoś sprawia, że się uśmiechasz to nie udawaj, że to nic nie znaczy.
W miarę czekania przestaje powoli zależeć. Coś w tym jest.
Ty połóż się przestań wierzyć spróbuj zasnąć,
bo wiara i nadzieja częściej niż latarnie gasną.
Dzień za dniem, godzina za godziną, minuta za minutą, sekunda za sekunda, a u nas jak sie jebało tak się jebie dalej.
Kiedyś ją lubiłam. Kiedyś nie widziałam w jej oczach miłości do Ciebie.
Przyzwyczaiłam się, że ludzie, na których zależy mi najbardziej, zwyczajnie odchodzą. Zostawiają mnie dla własnego szczęścia. Mają gdzieś moje życie i moje problemy. Nie obchodzi ich to, że dla nich byłam gotowa skoczyć w ogień, poświęcić wszystko, co mam. I to jest trochę przykre.
Tak sobie kurwa siedzę i patrzę jak mi sie świat wali.
Na wskroś przeszywają mnie zmęczenia dreszcze. Ten ktoś, nie wiem ile czekać będzie jeszcze. Bo choć kolorowe staje się powietrze, to zwiększa się pomiędzy nami przestrzeń.
Nie zliczę ile razy już odwracałam głowę na ulicy tylko po to, by się przekonać, że to nie Ty.
Chciałam tylko się dowiedzieć jaki on jest. Nie miałam w planach jakiejkolwiek miłości. A teraz ledwo oddycham szukając na sobie resztek jego zapachu. Pachniał idealnie... Pachniał wszystkim, a zwłaszcza nieprzyzwoitością. I te dwie tęczówki, które paraliżowały mi zmysły.
Boimy się tego, czego nie rozumiemy.