Bohaterze, nawiedza mnie straszna zmora, wręcz wiedźma.
Jest cała biała, jak iskrzący śnieg, podczas zimowego poranku. Jej blada twarz wygląda niesamowicie, oczy ma przymglone, jakby była niewidoma, lecz, pod tą błoną kryją się ogromne świecące się źrenice. Jej suknia, również jest biała, no.. może lekko beżowa, jak smuga mgły, czy buchającego dymu. Całość tej osoby jest porażająca, chciała bym ją wchłonąć oczami, jak narkomani pochłaniają nosem, kokę.
Bohaterze, czy ten wygląd jest normalny, czy można się nim tak zachwycać?
Przy niej zachowuję się inaczej, cały mój organizm przestaje działać tak, jak zawsze - moje tętno przyśpiesza, mam płytszy oddech i nie wiem, co mam ze sobą zrobić, czuję również pustkę, jakbym nie posiadała żadnych organów.
Nie chcę jej widywać, lecz ona sama ciągle do mnie przychodzi, boję się, że to zaczyna przeradzać się w coś większego.
Bohaterze, pomóż mi nie zatracić się w niej jeszcze bardziej, nakłoń ją do odejścia i proszę.. załóż mi opaskę na oczy i zamuruj pokój.
Lato przyszło i zaczęłam znów pracować. Wstawanie o 4.45 nie jest moim ulubionym zajęciem, a wracanie do domu około 15.30 - 16.00 tym bardziej nie jest. No cóż, mam nadzieję, że dzięki temu zarobię i pojadę na ten festiwal do Czech. W sumie, z pieniędzmi to nie problem, gorzej z pozwoleniem rodziców.
A na wakacje wyjadę chyba dopiero we wrześniu, bądź, może jeszcze w sierpniu, oczywiście, jeżeli intryga pojedzie do Teze - bo samej mi się nie chce ruszać tam tyłka ;).
Miłego, ja idę spać bo "kobieta pracująca jestem", haha.