[...]Chroba Urszulki przyszła tak nagle i uderzyła gwałtownie.A właśnie ukończyła dwa i pół roku,była zupełnie zdrowa i wesoła dziewczynką...W czasie choroby czoło było jej rozpalone,oczy patrzyły jak przez mgłę,głos z trudem wychodził z krtani,błagała wzrokiem o pomoc,nie płakała.Zasnęła
Rodzice czuwali całą noc przy łóżeczku.Miała niespokojny sen.Prosiła o wodę.Nazajutrz była nieprzytomna.Znów przyszła noc okropna,bezsenna.Nad ranem tata Urszuli poszedł do swojego pokoju i zasnął w ubraniu[...]Zbudził go straszny płacz żony,który przebiłby niebo,gydyby było czymś,co mogłoby pojąć płacz.Nie powiedział ani słowa,nie zapłakał.Stanął przy łóżeczku,w którym leżał zimny trupek jego córeczki.Powieki miała przymknięte,cień od rzęs padał na policzki.Tylko włosy żyły-jasne,nienarusozne śmiercią,trwalsze od wszystkiego,co było dotąd Urszulą,złociły się pysznie na bieli poduszki.Można by sądzić,że mała śpi[...]
.i tak na pewno nikt nie przeczyta ale warto.
.szkoda mi tej dziewczynki... :(