photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LIPCA 2011

moja dynia kochana :D :*:*:*

-Przeprowadzamy ankietę- mówi pół żartem, pół serio.- Sądzisz, że powinnam
urodzić dziecko?
-To odmieni twoje życie- odpowiadam ostrożnie, starając się żeby mój głos
zabrzmiał neutralnie.
-Wiem- mówi.- Nie będzie już sobie można pospać w sobotę, skończą się
spontaniczne wakacje.
Ale ja wcale nie to miałam na myśli. Spoglądam na przyjaciółkę, namyślając
się, co jej powiedzieć. Chcę jej powiedzieć coś, czego nigdy się nie dowie na
zajęciach w szkole rodzenia. Chcę jej powiedzieć, że choć fizyczne rany
poporodowe zagoją się szybko, to odkąd zostanie matką, będzie nosić w sobie
ciągle żywą emocjonalną ranę, którą będzie odczuwać już do końca życia.
Zastanawiam się, czy ją ostrzec przed tym, że już nigdy nie przeczyta gazety,
nie zadawszy sobie przy jakimś artykule pytania: "Co by było, gdyby to było
moje dziecko?" Że każda katastrofa lotnicza, każdy pożar będą ją prześladować
po nocach. Że kiedy będzie oglądać zdjęcia głodujących dzieci, będzie myśleć
o tym, czy może być coś gorszego od przyglądania się śmierci własnego dziecka.
Patrzę na jej starannie wypielęgnowane paznokcie, na jej modny żakiet i myślę
sobie, że bez względu na to, jak bardzo kulturalną jest osobą, macierzyństwo
sprowadzi ją do poziomu kobiety pierwotnej, na którym będzie broniącą swego
miotu niedźwiedzicą. Że głośny krzyk "Mama!" sprawi, iż bez chwili wahania
rzuci na ziemię suflet albo najlepszy kryształ i pobiegnie na pomoc.
Czuję, że powinnam ją ostrzec, iż nieważne, ile lat zainwestowała w swoją
karierę zawodową, macierzyństwo zepchnie ją na boczny tor jej profesji. Może
i nawet wynajmie kogoś do opieki nad dzieckiem, lecz pewnego dnia, kiedy będzie
właśnie szła na ważne spotkanie, pomyśli o słodkim zapachu swojego maleństwa.
Będzie wówczas musiała wytężyć wszystkie siły, by nie pobiec do domu, żeby
się upewnić, czy jej dziecko jest bezpieczne. Chcę żeby moja przyjaciółka miała
świadomość, iż podejmowanie każdego dnia kolejnych decyzji przestanie od tej
pory być rutyną. Że pragnienie pięciolatka, by w McDonaldzie pójść do toalety
męskiej, a nie damskiej, okaże się poważnym dylematem. Że właśnie tam, w
zgiełku trzaskających tac i pisków dzieci chęć zadośćuczynienia kwestiom
samodzielności i tożsamości płciowej będzie równoważona strachem, że w
toalecie może czaić się pedofil. Bez względu na to, jak zdecydowaną osobą jest
w pracy, jako matka będzie bezustannie poddawać własne decyzje surowej analizie.
Patrzę na moją przyjaciółkę, która jest atrakcyjną kobietą, i chcę ją uspokoić,
że w końcu zrzuci z siebie te dodatkowe ciążowe kilogramy, lecz już nigdy nie
będzie się czuła tak jak przedtem. Że jej życie, teraz tak bardzo dla niej ważne,
straci na wartości, gdy tylko urodzi dziecko. Żę poświęciłaby je bez wahania, by
ratować swoje potomstwo, a z drugiej strony będzie chciała żyć jak najdłużej - nie
po to, by zrealizować własne marzenia, lecz by patrzeć, jak
jej dzieci realizują swoje. Chcę, żeby wiedziała i o tym, że blizna po cesarce czy
połyskujące ślady po szwach będą jej honorowym odznaczeniem.
Związek mojej przyjaciółki z mężem również się zmieni, lecz nie tak, jak ona
sobie to wyobraża. Chciałabym bardzo, żeby zrozumiała, ileż mocniej można
kochać mężczyznę, który potrafi starannie napudrować dziecko i zawsze ma czas
na to, by się pobawić z synem czy córką. Myślę, że powinna wiedzieć o tym, iż
ponownie zakocha się w swoim mężu i to z przyczyn, które teraz wydawałyby się
najzupełniej nieromantyczne. Chciałabym, aby moja przyjaciółka poczuła tę więź
łączącą wszystkie kobiety wszystkich czasów, które desperacko usiłowały położyć
kres wojnom, uprzedzeniom wobec drugiego człowieka i kierowaniu po pijanemu.
Mam nadzieję, że zrozumie, dlaczego potrafię myśleć racjonalnie o większości
zagadnień, lecz chwilowo tracę panowanie nad sobą, kiedy słyszę o wojnie
nuklearnej, której groźba kładzie się cieniem na przyszłości moich dzieci.
Chcę opisać mojej przyjaciółce, jak wielką radość może czerpać kobieta z
samego patrzenia, jak jej własne dziecko uczy się kopać piłkę. Chcę uchwycić dla
niej ów moment, kiedy dziecko śmieje się pełną gębą, gdy po raz pierwszy w życiu
dotyka miękkiej sierści psa. Chcę, by posmakowała tej radości, która jest tak
rzeczywista, że aż boli.
Zdziwione spojrzenie przyjaciółki uzmysławia mi, że w oczach zebrały mi się łzy.
- Nigdy tego nie pożałujesz- mówię w końcu.
I wyciągam nad stołem ręce, ściskam dłoń mej przyjaciółki i w duchu zmawiam
modlitwę za nią, za siebie i za wszystkie śmiertelne kobiety, które mniej lub
bardziej wyboistą drogą podążają ku temu najświętszemu z powołań.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika xvxagusxvx.