No! w końcu udało mi się załadować zdjęcie! A teraz do rzeczy....
W poniedziałek nic ciekawego się nie działo.
Za to wtorek już nie był taki nudny....
Oczywiście najlepsza była fizyka z Zamożym poczwarem.
Myślałam, że albo wpisze mi Filipowi i Mukesiowi uwagi, albo
wyśle do pani Anety, albo wezwie rodziców.
Ale na szczęście (na moje szczęście) skończyło się tylko
na uwadze dla Mukesia.
Następna była środa, wczorajsza środa.
Zaczęło się od Wf-u, graliśmy w ręczną
ja na szczęście była na rezerwie i weszłam tylko na chwilkę
Później był sprawdzian z niemieckiego, najlepszy jaki pisałam
Babka wyszła z klasy podczas naszego pisania i rzuciła tylko coś
w stylu "siedźcie grzecznie, nie ruszajcie się z ławek i nie ściągajcie"
Ciekawe czy ona serio jest taka głupia, czy tylko taką udaje. A każdym bądź
razie sprawdzian pisało się zajebiście i takie mogłabym pisać codziennie
A dzisiaj hmm, co ciekawego było dzisiaj.... zacznijmy może od polskiego.
Na pierwszej lekcji też to przedmiotu zaczeliśmy robić etiudy o rycerzu Rolandzie czyli nuuuda
A potem je przedstawialiśmy i było świetnie Byłam aniołkiem xD
Po dwóch lekcjach polaka przyszla kolej na biologię, mieliśmy o rybkach
Nareszcie nie te głupie roślinki i inne prymitywne żyjątka ziemskie.
Potem histria i chemia na których nie wydarzyło się raczej nic ciekawego...
Po chemi zjedliśmy "spaghetti" szkolne - czyli sprzątanie ludówki z całego tygodnia.
Potem już tylko angielski... (przesadziła mnie od Filipa, no jaka!)
Po angielskim już tylko banie na korytarzu z serii "Jawor i ławka" i było
"Nie siadaj na ławce!" "złazić mi z tej ławki!" "Już uwagę do dziennika wam wpisałam!"
Czyli ogólnie najlepsza przewa dzisiaj Na religii też źle nie było
I Zwisu vel Bartek ma guza na czole "Made by Sylwia" Potem chciał mi oddać butelką
i Kuba się speniał... Potem Wos i do domciu
A teraz w ramach relaksu po ośmiu lekcjach jadę do Wawy