jak widac bylo kolorow, powiem wam ze dziwnie sie poczulem gdy wsiadlem tramwaju, nastepnie z niego wysiadlem i nikt sie nie gapil... w ogole czulem sie jak domowy kot wypuszczony na zewnatrz, podnioslem reke i nikt nie zwrocil uwagi, bylo bosko, chyba po raz pierwszy sie czulem polaczony z jakas grupa, w koncu sie nie wyroznialem :D nie liczac moich uszow i oka, ale ciiii ;) nie spie juz 2gi dzien, zyje wspomnieniami z WGT i dzien po nim :) nie to ze zle mi, po prostu miloby bylo gdyby szczesliwe chwile zmienily sie w cos bardziej trwalego, ale to pewnie jeszcze troche czasu :)
wszystko kiedys sie konczy, jednakze koniec, to takze poczatek czegos nowego...