~26

Mam totalną wyjebke. Obojętnie wzruszam ramionami, a łzy nie mają nic z tym wspólnego.

Nienawidzę Cię za to, że dałeś mi posmakować Ciebie,

a teraz mówisz mi, że to i tak nie miało znaczenia. 

Przeprosić można kogoś, kogo się potrąciło na ulicy, a nie kogoś, kogo się miało w dupie przez kilka lat. 

I sobą też gardzę, bo cierpię przez to, że nie potrafię czasem odwrócić się plecami,

od tych ludzi, którzy ranią mnie i mają mnie za nic.

Przeraża mnie strach, przed tym, co będzie. Boję się, że stracę wszystkich po kolei, że nikt mi nie zostanie. Wszystko zaczęło się na raz jebać. Jestem za słaba, żeby to naprawić.

Nie, nie. On już nie jest mój, a właściwie nigdy nie był. Może go sobie pani zabrać. Mogę pani też powiedzieć jaki będzie wobec pani& Będzie szaleńczo niby - kochał, potem zacznie kłamać, a na końcu zdradzi. Sama to pani odkryje. Miłej zabawy...