Jest tak cieplutko na dworze, że postanowiłam sobie zrobić fitness poza domem :))) Grabienie liści i przewalanie patyków i konarów drewna przez 1,5 h dało mi taki wycisk, niż niejedna zumba, czy skalpel Chodakowskiej! Jeżeli macie ogród, działkę, albo wasze sąsiadka ma- bierzcie grabie, łopaty i do roboty! Przyjemne z pożytecznym.
Dzisiaj na wadze, uwaga... 107,4! Przez trzy dni waga stała i nagle ruszyło o 0,5 kg! Skaczę z radości nawet z takiego wyniku. Trzeba się wziąć ostro do roboty i jeść więcej białka. Dzisiaj na śniadanie miałam zupę mleczną z lanymi kluskami wg. przepisu dukana, a na obiad jajecznica z mięsem mielonym z wołowiny i cebulką. Mama przywiozła z piekarni pączki, ale wiecie co? Nawet na mnie nie patrzą, jak to się mówi 5 minut w ustach, 2 cm w boczkach! :))) Dzisiaj już nie dam rady zrobić żadnych ćwiczeń, jestem wykończona pracami w ogrodzie, także mam czas, żeby przejrzeć wasze blogi i poczytać. Buźka!
Zapraszam na mój fp na facebooku: Jestem na diecie