nie moje.
hej chudzinki :* trochę się rozpiszę, bo chcę Wam przedstawić sytuację :D
wiecie już, że mam bulimię, z którą sama nie umiem sobie poradzić, staram się z tego wyjść już chyba po raz setny, ale w końcu musi się udać. wiecie też, że moja mama wie i się stara, ale na nic jak na razie... jutro jadę do psychiastry na rozmowę, boję się, ale mam nadzieję, że to pomoże. na pewno nie po pierwszym razie. szczerze to mimo obaw przed psychiatrą czekałam na to, czuję że to jedyna deska ratunku. dłużej chyba bym nie dała rady ze sobą, ciągle się bije, przeklinam, nienawidze siebie z całego serca. zamykam ten rozdział raz na zawsze!
chciałam znowu spróbować na kapuścianej, ale zupę zrobiłam z innej kapusty i jest obrzydliwa! nie da się jeść, więc i tak bym długo nie pociągnęła.
chciałam znowu przejść na moją dietę jak poprzednio czyli owsianki, musli itd, ale wiem że skończy się napadem. jedna owsianka na cały dzień to jednak za mało i nie dam rady się opanować.
dlatego najrozsądniejsza chyba będzie w miarę zdrowa dieta. nie wiem czy uda mi się do wakacji już cieszyć 45 kg, z pewnością nie.. na owsiankach potrafiłam szybko zrzucić kilka kg, ale co z tego jak po napadzie wracały. jednak mam nadzieję, że zachowując dobre nawyki, mało jedząc i ćwicząc dam radę zobaczyć przynajmniej 48 na wadze w czerwcu. i już nie wracać do bulimii.
a więc plan jest taki: codziennie pić dużo wody i zielonej herbaty, wykonywać ćwiczenia i przebiec się rano te 10 min, spacerować, jeździć na desce, rolkach.. no i jeść lekko, zdrowo i mało, ale bez przesady.
boję się, że nie będę chudnąć, albo że (odpukać) przytyję...
na wagę stanę dopiero za kilka dni bo czuję że po wczorajszym napadzie będzie sporo więcej :/ mam nadzieję, że do końca maja będzie poniżej 50.5
bilans podam potem a teraz lecę zobaczyć co u Was kochaniutkie :*