W tym zastygłym momencie, a czasem nawet w ruchu...W tym momencie mam sobie coś bardzo ważnego i mądrego do powiedzenia. Ciągle prowadzę ze sobą monologi... Całe te godziny gdy z kimś nie rozmawiam, to mówię do siebie bezgłośnie. To naturalne, że wieczorem jestem zmęczona tym ciągłym przypominaniem sobie o czymś, albo po przemowach do własnego rozsądku. Ludzie się dziwią że mało mówię... No mało, bo po całym dniu monologów myślowych już mi się mówić nie chce.