Nie radzę sobie ze sobą,z moim jedzeniem,z nimi i z och syfem.
Jestem bez sznas.
Jestem sama,chociaż wiem,że jest ze mną Bóg.
Ale ja potrzebuję też kogoś tutaj.
Kogoś,kto by mnie przytulił...
ale,co najważniejsze,żeby ze mną po prostu pobył...
aby do mnie mówił i śmiał się...
Wiem,że to jak co roku przesilenie,
ale sama też jestem sobie winna.
Niepotrzebnie wchodzę na te wszystkie beznadziejne strony.
Powinnam robić swoje i nie zważać co inni wypisują na nasz temat.
Pobyt tutaj mi nie ułatwia.
Z resztą,nawet jak byłam w warszawie i tak nikt się mną nie interesował.
A od pewnego kolesia usłyszałam,że mam większe cycki i sumie to było piorytetem.
Czuję,że opuściła mnie wszelka energia i siła.
Nie mam na nic ochoty.
Mam ciotę,boli mnie brzuch i tak naprawdę mogłabym ciągle jeść.
Poza tym znowu przytyłam.
A znowu nie jeść chyba nie potrafię.
Niech mi ktoś pomoże...
i chciałabym wrócić do tych czasów...
Inni zdjęcia: Królową nocy bądź bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24