Oh jakież to stare zdjęcie! Jeszcze z czasów kiedy wszystko bylo jakies takie prostsze. Nie bardzo musialam sie o nic martwic. Beztrosko chodziłam sobie do Pokuski, jeździłam konno, cieszyłam sie, nie mialam większych zmartwień. A teraz to wszystko odeszło i choc bylo przez chwile lepiej tak teraz znow wraca przygnębienie i nic niewarte kolejne dni. Byc moze w przyszłości miało byc tak jak ktos mi pare dni temu napisał? Moze za jakis czas stare śmieci miały wydać sie jakies nie takie? Moze mialam przywyknac do tego wszystkiego tutaj? Nic nie wiem. Tak strasznie trudno jest na nowo odnaleźć to, co zostawiłam w 'domu'. Tak strasznie trudno jest byc samemu z tym wszystkim i jednocześnie niczym. Myslalam, ze to juz sie powoli zmienia, ale mialam chyba zle przeczucia na ten temat. I jakos tak jeszcze mi nie przeszło. Teraz to jednak dni wolne sa moja gorsza strona. To wlasnie podczas nich, gdy mam za duzo czasu czuje sie taka rozdarta i nic nie warta. Tak chcialabym byc juz w tym miejscu z moich marzeń. Wziac ze soba te osoby, o których wlasnie mysle i uciec nie martwiąc sie o nic. Dlaczego jestem taka słaba? Dlaczego wziąz nie daje rady z tym walczyć? Dlaczego jestem tym marnym człowiekiem... tą Kamila... Nie kims innym? Lepszym. Nie powinnam byla sie w ogóle urodzić. Amen.