nie będę opisywać pierwszego dnia Dni Olesna. kto ze mną był, ten wie jak było. ;)
opiszę co robiliśmy przez ten tydzień, od ostatniej notki. ^^
no więc w piątek oficjalnie były namioty u Madzi, a nieoficjalnie była domówka u Grzesia.
planowałyśmy spać w namiocie, naprawdę. nawet go rozłożyłyśmy w ogródku Madzi, ale spałyśmy w nim tylko we dwie, z Justyną. i to od 7.30 do 9.00 (?)
to była świetna impreza pomimo, że spałam może z 15 minut. fajnie grać w ping-ponga o 4 nad ranem oraz objadać się lodami, które miały być czekoladowe, a były orzechowe. Grzesiu, okłamałeś nas! xD
btw. dziewczęta, kiedy kolejna tura po osiedlu?
w sobotę sprzątałam i co chwilę przysypiałam. a spać położyłam się o 21.
niedziela? wiadomo.
ze środy na czwartek były u mnie namioty, ale teraz już na serio. ;d
do nocy kręciłyśmy się na dupolocie, a jak przyszłyśmy do namiotu, to po jakiejś godzinie zgłodniałyśmy, więc poszłyśmy sobie na hot-dogi na orlena. powiedzcie mi, dlaczego o 3.30 nie było już parówek? i dlaczego te panie się na nas tak dziwnie patrzyły? ;<
nie myślcie, że dałyśmy sobie spokój. z orlena pomaszerowałyśmy na shella. pan z shella był dużo milszy, a co ważniejsze, zrobił nam cudowne hot-dogi!
oprócz tych wydarzeń, chodziłyśmy sobie na basen, kiedy świeciło słońce no i standardowo wieczorem w miasto, nawet w deszczu.
___
dzisiaj Hey!