PIOSENKA Z NAJWYŻSZEJ WIEŻY
Piersi przekłute drutem do robótek
Ma moja żona I ciągle jej rad
I wciąż jej krwawe ciało wielbi kat
Kuchennym nożem biodra grubo struże
I parzy stopy i opala łydki
Wyłuskał jabłka z kolan Żyły z ud
Teraz otworzył krzywym cięciem brzuch
I na widelec ponawijał kiszki
I szuka dalej Wymacawszy odkrył
Kość ogonową i odrąbał ją
I nożyczkami od naskórków srom
Wypreparował I wyłupił oczy
I przez maszynkę do mielenia mięsa
Przepuszcza oba pośladki I krew
Wiadomo po co rozciera na szkle
I każdy włos jej na czworo rozszczepia
Bo ciągle wierzy że przecież odnajdzie
Takim cierpliwym oprawcą któż by
Inny jak tylko poeta mógł być
Znam go Nazywa się Rafał Wojaczek