to jest strajk

Powinienem tam być, napierdalać się z naziolami. Jednak lęk przed wiadomo czym wygrał. Bo głupio by było zarazić się w walce o słuszną sprawę. Wiem, że to głupie tłumaczenie. Ale tak jest.

A bezpośredniego starcia, nawet z przeciwnikiem większym i silniejszym ode mnie się nie boję. Nos miałem parę razy złamany, szczękę też, co skończyło się hospitalizacją. No i wyobraźcie sobie, że cios, który jak się potem okazało złamał mi w dwóch miejscach dolną żuchwę w tamtej chwili nic nie znaczył, bo wstałem i ktoś takiego kopa dostał, że... a z resztą nie ważne.

Każdy nasz koncert to demonstracja, krzyczymy o przemocy domowej, o degradacji środowiska, o współczesnym niewolnictwie i o tym wszystkim co złe i niszczy człowieka.
A gdy robiłem koncerty, zawsze na tak zwanej bramce stałem, szczupły, ale wysoki, zasięg ramion duży. Wiem, że nie raz naziole robiły podchody pod te imprezy, ale jakoś im śmiałości zawsze brakowało. Szkoda, bo gitarzysta i bębniarz trenowali sztuki walki, ja trochę boksu plus ulica. Fajna zabawa by z wami była. Nie ma czym się chwalić, ale kiedyś na koncercie komuś, jak to mówię śmigło zerwało i chciał szumieć, jego rajd skończył się na mnie, chciałem go sobie wystawić lewym prostym żeby z prawej poprawić, a okazało się, że tak ten cios wszedł, że przeciwnik mi zniknął, rozejrzałem się, patrzę, a pacjent już przyjął pozycję horyzontalną.

Parę lat temu uśpiłem w sobie rewolucyjne zapędy, a teraz czuję, że one wracają.

Generalnie to nie jest dobrze.

Kolejny nasz kawałek, popieramy kobiety, ale jesteśmy przeciwko władzy, każdej.
https://youtu.be/AyYsLYxpeWY