sobotnie, na chwile przed jego przyjsciem....
Chciala byc jego krolowa nocy, nawet zapowiadalo sie,ze nia bedzie ... Tych kilka krotkich chwil sprawialo,ze czula sie najszczesliwsza, ze nic innego sie dla niej nie liczylo... Ze swiat wirowal tylko w okol ich. Wtedy czula ,ze to bedzie cos pieknego... Lecz w zyciu czesto tak bywa ,ze piekne chwile zycie psuje nam na sile... I zepsulo zamiast tego rozpromienionego usmiechu pojawil sie smutek, przykryty sztucznym usmiechem. Widzac go tak dobrze bawiacego sie w towarzystwie najwiekszego szlaufa z klubu ostatnia rzecza ktora chcialam to to by widzial,ze mi zle....
Babiaz babiazem pozostanie, a Ja skryci wierzylam ,ze i taki musi kiedys sie zakochac, skrycie marzylam,ze moze to wlansie we mnie sie zakocha ... Taka naiwna , glupia malolatka. Teraz wiem,ze to nierealne. Czar prysl, a serduszko kluje.... No i co ? Trzeba zyc dalej i nie uchylac wiecej przed nim czola.
Chcialam byc jego krolowa, zrobic i oddac dla niego wszytsko naiwnie wierzylam ,ze to wlasnie przeznaczenie ... Chcialam byc tak idealna ,ze az przeidealna ... zapomnialam przez chwile ,ze zycie to nie bajka , a on nie bedzie moim ksieciem na bialym rumaku. Skurwiel , skurwielem pozostanie i nic tego nie zmieni. Nie kazdy potrafi to docenic .