you are my angel to heaven

najbardziej stresująca matura już za mną!

oczywiście tytuł przypała roku trafia do mnie, bo tylko ja mogę spóźnić się na swoją ustną z polskiego.
ale ojtam ojtam. zostałam źle poinformowana >: na szczęście jest to 75% i już z głowy.

w piątek jeszcze 2x hiszpański i za tydzień ustny i wreszcie nadejdzie ten upragniony koniec.

pojechałam wreszcie do chłopców <3
tak bardzo dobrze mi w tamtym miejscu.
w sumie nic dziwnego, część mnie jest tam na co dzień..

nie cieszyło mnie to tak, jak powinno. w zasadzie bardzo bolało.
to trochę jak mieć coś na wyciągnięcie ręki, ale nie móc tego dotknąć.
i nie wiem o co mu chodziło, ale tak się patrzył i oglądał, że nie mogłam sobie z tym poradzić.
jeżdżenie tam będzie masochizmem, ale przynajmniej spróbuję.

wiedziałam, że będzie bez niego źle, więc teraz muszę zaczerpnąć oddech na kolejne długie miesiące.
skoro już nigdzie nie jadę, to chociaż się trochę zrehabilituję przy lapku i grubym..
dla odmiany to właśnie parysem będę się zajmować, ale nikt mi nie odmówi przyjemności miziania karego <3

tak bardzo mi brakowało takich fajnych koni. może dzięki nim przełknę swoje rozgoryczenie obecnym układem.
niby fajnie, a jednak chujowo, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz.