Czytam wiadomości na internetowym portalu - pierdoły : "Musisz to mieć!...", "musisz tego spróbować!". Hm...no cóż, nie muszę. Wyłączam przeglądarkę. Szkoda mi czasu, a te wszystkie "ważne" informacje są tak naprawdę kompletnie nieistotne.
Wiadomości w telewizji - to dopiero jest medialny bełkot! Bełkot ludzi ważnych i ważniejszych, bełkot reklam, bełkot nic nie wnoszących do życia programów... Sprawdzam dokładną godzinę nadawania "Przyjaciół" i obiecuję sobie, że dopiero wtedy włączę telewizor. Ewentualnie.
Wchodzę na facebooka. Ludzie, których nie widziałam od roku, z którymi rozmawiałam ostatnio w podstawówce, jeśli w ogóle,bo są i tacy, których znam z widzenia tylko. Propozycje reklamowe portali, których tematyka mnie nie interesuje. Powrzucane na ślepo przez znajomych sentencje, do których należałoby się stosować, ale póki co tylko fajnie brzmią. Głupie quizy. Durne facebookowe gierki. Mam dość. Usuwam konto. Jak ktoś będzie bardzo chciał, to znajdzie sposób by się ze mną skontaktować.
Instagram w trybie prywatnym postanawiam zachować. Tam przynajmniej mam kilku tylko znajomych i to takich, których uważam za ludzi z pasją.
No i mój fotoblog. Jestem do niego niesamowicie przywiązana. Dawno już przestałam afiszować jego prowadzenie wśród ludzi których znam.
Zwalniam. Najwyższa pora zacząć filtrować sobie ten świat, bo inaczej oszaleję.