wojtek + lustrzanka (bleee ja kcem swoją) + siostrzeniec = happiness ;d
no dobra, może nie pełnia szczęścia, do niej brakuje jeszcze jednego ;> ale na To można tylko poczekać.
Bo szczęście to
przelotny gość,
Szczęście to piórko na dłoni
co zjawia się
gdy samo chce
i gdy się za nim nie goni...
No a tak "lokalnie", to spieprzony miałem kompletnie spieprzony dzień.
Zwijałem się z bólu w autobusie, jadąc do szkoły. Poddałem się, wróciłem. Głupi brzuch.
Zasnąłem spowrotem, bo przez sen nie boli. Wstałem to zaczęła mnie z kolei głowa boleć jak głupia, bo za długo spałem.
Potem miałem pustkę we łbie i nie potrafiłem z N. zamienić kilku sensownych słów.
Ewakuowałem się sprzed monitora, co by się nie kompromitować jeszcze bardziej.
Posprzątałem trochę w pokoju.
Nabałaganiłem od nowa.
Pogadałem z kilkoma osobami. Odzyskałem zdolność do wypowiadania się, zawsze coś.
I zapadła cisza.
Cisza w GG.
Cisza w słuchawkach.
Cisza w domu.
I znowu ten zasrany weekend. Nie znoszę weekendów. Wrrr.
***
W kinie z N. ;>
Jednak cudnie. ;)