THE NEW FUCKIN BUSES DAY !
coś czuję, że opiszę mój dzisiejszy dzień,
bo w końcu `dawno tego nie robiłam` :/
wstawanko o 7, żeby zdążyć na uniwerek na 9.
(jakkolwiek by to kurwa głupio nie zabrzmiało)
po prostu musiałam złapać public bus do miasta,
a potem z miasta do walsall (jedzie 40 min :/)
no i wychodzę normalnie sobie.
zimno jak cholera, no ale maszeruję.
i tu niespodzianka, bo nie przyjaechały 2 autobusy !
po moim zajebistym sprincie w mieście na szczęście zdążyłam.
ale żeby było ciekawie .
miałam tylko jedną godz wykładów.
znowu godz czekania na autobus i do pracy.
no i zajebiście mądra ja oczywiście pomyliłam godz
i się spóźniłam na ten autobus.
no to znowu 15 min sprintu do głównej drogi,
żeby złapać inny.
ok -> sukces -> przyjechał -> zdążyłam...
ale...
żeby dojechać do wolves musiałam jechać jeszcze innym.
no i kurwa 2 NIE PRZYJECHAŁY :/
dobra, ciul, spóźnie się do pracy, szef mnie wyleje -> norma :/
ale żeby nie było tak łatwo to jeszcze wypadek był na drodze i staliśmy w korku !
a obok mnie siedziała baba, która śmierdziała gumką do mazania .
oczywiście spóźniłam się pół godz do pracy :/
na szczęście szef mnie nie wywalił .
ale miałam do wykelnerowania 16 zajebiście PUSH staruszków.
zjeby głupie .
teraz próbuje sobie właśnie kolce włożyć,
bo muszę zdejmować, bo to jest `niehigieniczne` czy cośtam.
wniosek z dnia dzisiejszego ?
nie lubie gotowanej marchewki !!
z pozytywów ?
jutro jedziemy z Emmą do Newquay na surfing !!!!!!!
chuj w lutym surfować w oceanie na południu Anglii,
chuj że się boję wody :p
będzie ZAJEBIŚCIE !!
owiń się kocem, polej octem i udawaj rollmopsa !!