zdj. Zejscie pod Kelvinbrigde w West End, Glasgow. Mialem piekne modeleczki!
10 dni do zaliczenia. Jak narazie leze, ale to nic bo mam na wszystko czas i zdaze.
Potem tydzien wolnego, potem 6 czerwca "cheerio bye bye" (chujowo ale fajnie).
Potem zapewne jakies "going away Jacob's party"
jak to mi zapowiedzialo pare osób
no i 14 czerwca okolo 22 zaciagne sie Krakowskim
letnim nocnym powietrzem.
Bede tesknic za moimi Glasgowicami, no ale tak zadecydowalem na jakis czas.
Tutaj jest mój drugi dom i druga ojczyzna.
Nigdy nie zapomne o nikim i o niczym.
To byl (prawie) rok pelen dobrych i zlych chwil, ale przede wszystkim
duze, wieeeeelkie doswiadczenie,
którego nie zdobylbym nigdzie indziej.
I wróce. Zapewne. Ale jeszcze nie teraz.
Tymczasem, póki jeszcze jestem to korzystam i napierdalam foteczki!
Jutro City Chambers tour, we wtorek studio z Jacqueline, czwartek
Edinburgh City z Thomasem i Natalie. BUZIAM W CHUJ HEHE
Aha. Jak ktos sie wybiera do Glasgow i przypadkiem znajdzie
sie w barze Cellars to nie pijcie drinka white russian - zabija.