Ostatnimi czasy dobitnie wkurwia mnie wrzechpowrzechny brak asertywności. Ludzie niby mają swoje poglady, są 'uparci', a jak przychodzi co do czego to nie potrafią się sprzeciwić, obronić swojego zdania. Później na własne życzenie ponoszą z tego powodu niemałe konsekwencje. Nie dość że mnie to wkurwia, to na dodatek tego kompletnie nie rozumiem. Może ja sie jednak do tego nie nadaje?