Znowu czuje ten bezsens nauki. Jednak jest jakiś limit czasowy, kiedy chętniej uczysz się z różnych dziedzin, dowiadujesz się nowostek, ciekawostek chemicznych, geograficznych itd. Niestety po pewnym czasie, kiedy już wiesz, co chcesz w życiu robić (mniej wiecej obrałeś sobie jakiś zawód), odechciewa Ci się nauki, która nijak wiąże się z twoimi zainteresowaniami i każda godzina słuchania o danym przedmiocie, staje się katorgą i męczy cię psychicznie, że przychodząc do domu, nie masz ochoty uczyć się konkretów, bo jesteś już tak zmęczona. Wiem, że to studia i tu nie ma lekko i to ja muszę się dostosować, ale po prostu chciałłam wyrzucić z siebie tą złość, bo dopiero pierwszy tydzień studiów, a ja już czuję ogromny natłok materiału. Trochę się boję.
Mam też dość remontu, który trwa i trwa i skończyć się nie może.
No i posiadanie siostry w wieku gimnazajlnym też jest słabe i bywa naprawdę męczące...