z Madziową :)
dziś u Wilczka..
pojechałam w teren, było całkiem fajnie tyle, że miałam inne plany na dzisiejszy wieczór
no ale mniejsza z tym ..
w galopie nie pędził :)
nie szarpał się :)
było fajnie jak na zwykłe wędzidło, myślałam że nie będę mogła go zatrzymać, ale jednak się pomyliłam ;)
złapał nas deszcz, no ale trudno ;p najwyżej będę przeziębiona,
w butach miałam prywatne jeziorko :D
i wjechałam pierwszy raz w tym roku do rzeki :DDD
woda cieplutkaa bo po burzy :) w sumie to jeszcze w trakcie ale już przechodziło
sobie pokłusowałam w wodzie.. fajne uczucie :D Wilczek tak wysoko podnosił nogi :)
a w drodze powrotnej wjechałam w każdą kałużę, bo już mu było obojętne i tak był mokry ;p
po dzisiejszym terenie znowu zaczęłam kochać tego konia, ale jutro to się już pewnie zmieni...
ależ się rozpisałam jak nigdy ...