niby fajny ale okropny dzien, pod niektorymi wzgledami. rano do szkoly, gegra, wos zamiast chemi, polski, matma, wos i wychowawcza na dworze - ostatnia lekcja fajna, gdyby nie to, ze jakos polubilam puszczac sie drabinki gdy wisze na niej glowa w dol. potem basen i powrot do chaty. w chacie pogaduch a z seba i moje rozkminy <3 to tyle. narka.