Przez samą książkę nie przebrnęłam do końca (Prattchet tym razem mnie zawiódł) ale rysunki były fajne, więc strzeliłam w styu noir Coena. Fajna zabawa z rysowaniem. Mam nadzieję że pani od Edb się spodobało, bo postanowiłam jej oddac mojego Coena przy okazji oddania "Opowiesci ze świata Dysku", ktory mi pozyczyla. Cóż, warto dzielo zobaczyc, ale tylko ze wzgledu na smieszne rysunki. Fabułowo mocno średnie. Dzisiaj rano... Przełamałam się. Zostawiłam pewien rozdzial za mną. Czy slusznie czy nie, czas pokarze.