nic nie jest logiczne. wszystkie informacje do mnie docierajace nie kleja sie w calosc. sa pojedyncze puzle ktore nie tworza jednej ukladanki. a mi pozostaje bol cierpienie lzy zlosc zal lub... wybaczenie proba zapomnienia i zaufanie od nowa. jest tyle chwil ktore utwierdzaja w tym ze dobrze zrobilam ze to jest to... ale wystarczyly dwa dni w miesiacu styczniu zeby wszystkie te chwile i miesiace legly w gruzach. zycie plata rozne filge. przekonuje sie coraz bardziej. coraz bardziej mnie zaskakuje. niczego nie mozna przewidziec i nie mozna kusic sie o stwierdzenie ze kogos sie zna. samych siebie nie znamy. czasami naszych zachowan nie da sie przewidziec , wytlumaczyc. moze cala sztuka polega na tym by kierowac sie przeczuciem ? uczuciem , sercem ? moze tylko to podpowie logiczne wyjasnienie ? moze mimo wszystko warto ufac ludziom i w nich wierzyc ? mimo ze nie raz zostaniemy zranienia to sam fakt trwania w milosci i zaufaniu sprawi ze bdzie bolec mniej a my bedziemy spelnieni ?
nie wiem. nie znam odpowiedzi na zadne z pytan. ale wiem, ze milosc nie konczy sie w momencie zranienia. jest jeszcze silniejsza.