Opener standardowo był zajebisty.
Pomimo początkowej niechęci i irytowania się.
The Strokes rozkurwili <3 ale to pewnie dlatego, że mieliśmy świetny humor i byliśmy pod samą sceną. Prawie zgubiłam but i prawie dotknęłam wokalisty;p pierwsze szczęscie, drugie nieszczescie, ze prawie.
Two Door Cinema Club pierwszego dnia też byli wspaniali! A OŁ AA OŁ. Coldplay też. Wombatsi. Princa miło się słuchało z trawki. Drugi dzień mimo deszczu też był w porządku, trzeci też. Sporo nowych ludzi poznanych, rozpaczałam, że trzeba czekać kolejny rok na ten klimat. Może zdecyduję się nad Woodstock w tym roku. Zapomniałabym wspomnieć o Silent Disco! CUDOWNE!
Nie da się opisać tych wszystkich przeżyć, niewątpliwie jednak czwarty dzień był dla mnie najlepszym <3
Oh dear, can't you see? It's them it's not me
We're not enemies; We just disagree
If I was like them all pissed in this bar
He changes his mind, says I went too far
We all disagree
I think we should disagree, yeah
Is this it
Is this it
Is this it