jestem sam. czuje sie sam.
choć wiem, że może i jsą te 2 osoby z którymi moge sie podzielić wszystkim.
czuję sie tak samotnie, wszedzie gdzie jestem, nie wiem czy to sie kiedykolwiek zmieni.
sam obserwuję siebie i widzę jak się zmieniam. w jakąś kukłę.
coraz bardziej pusty się czuję, przestaje odczuwać cokolwiek oprócz beznadziei, która mnie otacza, którą żyję,
którą oddycham.
wolałbym nie czuc absolutnie nic.
szczególnei teraz gdy oprócz siebie mam tylko głosy.
wszędzie gdzie jestem, w pracy, w domu.
ludzie co chwilę mówią coś do mnie, a ja uśmiecham się, i odpowiadam to co chcą usłyszeć.
a w głowie mi gra piosenka.
jedna osoba wie jaka, bo ona mi ją pokazała.
i choć nie umiem dobrze neimieckiego, znam znaczenie tej piosenki, może dlatego że mowi to co odczuwałem rpzez ostatni czas i andal mnie to dręczy.
bo co jest we mnei takiego, że ktoś chce tylko mnie.
jestem nikim, nic dotąd nie osiągnałem.
zostawiam złość i smutek tym na których mi zależy a potem ich opuszczam.
może od tego rozpiwywania, uzalania sie zrobi mi się lepiej. choć i tak, za plecami bedzie ze tlyko sie uzalam nad soba i nic nie robię.
i co moge na to poradzić, skoro mają rację?