czemu tak mówisz, jeśli tak nie sądzisz i to nie raz, czy dwa, ale wciąż i wciąż
z drugiej strony przyznajesz się do winy, jednak mija 10h i wszsytko znów to ja robię najgorzej
w środeczku jest mnie obecnie jakieś 10 tysięcy, a z każdym dniem rozdrabnia się bardziej
staram się podchodzić jak najbardziej na paluszkach, rezygnuję, niczego nie chcę i nie oczekuję, jedynie tego, żebyś poczuł się jakkolwiek względnie dobrze
może masz rację, że... nie! widzisz? przecież ja wiem, że tej racji nie masz, ale im więcej mnie we mnie tym więcej sprzecznych opinii i tak to wszystko się nakręca
Kocham Cie, to naprawdę mało?