dlaczego za każdym pierniczonym razem unikasz bezpośredniej konfrontacji i nie robisz nic poza tym dobijającym spojrzeniem, zamiast wrzasnąć po prostu patrzysz, doprowadzając mnie do szału. potrzebuję mocnego bodźca, daj mi go, chcę żeby to we mnie było, rozpierało od środka. łaknę zainteresowania, pomocy, współczucia i troski jak wysuszony kwiatek kropeki wody. jesteś w stanie to zmienić, dlaczego tego nie robisz? po prostu mnie weź