A ja wcale nie musze sie tak czuc. Jestem sadystka ale nic nie potrafie z tym zrobic. Moge sie zebrac i zaczac wszystko od nowa, ale tego nie robie, mecze sie sama, celowo. ... a moze troche cierpienia dobrze mi zrobi?, zebym tylko potem potrafila sie podniesc... Teraz czuje ze jestem w tym zupelnie sama. I to ode mnie wszystko zalezy i niestety nikt mnie nie bedzie prowadzil za reke, chociaz tak bardzo bym chciala. Apogeum "dorastania?"