photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 WRZEŚNIA 2013

Witaj nieznajomy

Kolejny raz, tym razem dużo mocniej. Spieprzyłam jedną sprawę dwa razy, dostałam nauczkę za pierwszym razem, widocznie nie dotarła do mnie. Teraz to było 10 razy silniejsze. Jak to jest, skupiam się, żeby kogoś nie zranić, a robię to z podwojoną siłą. Dlaczego to zawsze pada na mnie ? Jestem chyba tego wieźniem. Nie potrafię pogodzić dwóch rzeczy. Musiałam wybierać, dwa razy, w obie strony, zostałam przy jednej. Znowu. Spróbowałam jednej, wybrałam tą co była. Jak zawsze zostałam z tym sama. Trudno. Skończyłam chyba ten rozdział miłosny. Ale jest jeszcze kilka m.in. przyjaźń...

 

Karma ? Może i tak, jestem w tej sytuacji co ktoś był przeze mnie. Tylko nieco inaczej, bo nie miałam oparcia w innych przyjaciołach. Dlaczego ? Bo ich nie mam. Straciłam ostatniego, tym razem nie przez moją winę, starałam się jak najmocniej, z całych sił, nie myślałam w ogóle o sobie, zostawiłam egoizm w tyle, a i tak wygrała miłość, więc nie miałam szans. Liczne próby nie dawały rezultatu. To tak miało być ? Może do czasu. Dopiero teraz widzę jak to jest. Jest dobrze, super, myślę "w końcu znalazłam przyjaciela na całe życie", codziennie kontakt, pomagamy sobie, za chwilę pojawia się inna, mniej czasu, problemy, ja pomagam, pomagam, pomagam. Pocieszam, radzę, staram się zrobić wszystko. Moje sprawy dawno się nie liczą. Następnie jest odzew tylko w potrzebie, tego już nie akceptowałam, byłam szczera, moze za bardzo bo zostało mi...nic. Co mi z wiadomości, że to nie moja wina, że to on wszystko zaprzepaścił i jest mu z tym źle, skoro nie próbuje tego napawić ? Pisze, że żałuje, okej, ale nic się dalej nie dzieje, dalej zostaje tak jak jest. Nie stara się odzyskać tego co było, bo przecież jest miłość. Ciekawe jak długo. Ja starałam się kilka razy naprawić, lecz na marne, ale gdyby chociaż próbował, przecież zawsze jestem otwarta, mimo tego co zrobił. Boli mnie to, że nikomu mnie nie brakuje. No prawie, ale to już inna historia, świeża.
Czy taki przyjaciel był przyjacielem ? Był najlepszym, najlepszym po pewnej osobie. Może na to zasłużyłam, ale choć trochę próbowałam kiedyś jakoś naprawić swój błąd, teraz próbowałam sama naprawić jego błąd, na nic. Już nie wiem co o tym myśleć. Jak odzyskać przyjaciela, który sam zachował się podle? Czy warto ? Ja wiem, że warto, może się po prostu pogubił, zakochał i to go pochłonęło, wiem coś o tym. Tylko on nie miał ultimatu, chyba. Bynajmniej ja chciałam dobrze. 

Nielubiana przez nową miłość, chciałam to zmienić i pokazać, że nie gryzę, ale niestety ta osóbka chyba do tego nie dojrzała i niedostatecznie używa swojego malutkiego mózgu. Chciałam go przez tym uchronić, ale co ja mogę przez odległość 200km...

O taka zostałam. Znowu. Sama.

 

 

 

Jak to możliwe, ze ktokolwiek ufał mi?

Pozornie szczery, lecz nigdy tak jak dziś.

To samo miejsce, ten sam zmęczony strach.

Wśród tłumu ludzi odbijam się od dna.