Co mam napisać, jest jak jest, mogę żałować wszystkiego, mogę się starać, na nic to raczej. Głęboko posadzona i zapomniana ze skrawkiem nienawiści i nadzieją by mnie nie spotkać. pod niektórymi względami się zmieniłam, pod niektóymi nie. Dlaczego wszystko jest uważane za jakąś potrzebę, bo zrobiło się trudno ? Nie, zrobiło się za dość tego czasu. Ludzi z dnia na dzień się nie zapomina, nie takich. Nie dziwi mnie to, na kolanach błagać nie będę. Bo czy to może być zła bezinteresowność, jeśli zna lub znało się człowieka, a raczej jego charakter bardzo mocno nie słysząc nigdy jego głosu. Nie oczekuję nic oprócz kawałka małej chwili z tego co było kiedyś. Potrzebuję zrozumienia i zainteresowania, to takie banalne, a jednak istotne. Ile można udawać, że bardzo ważna dla nas osoba nie istnieje ? Zła i niedobra, a tak naprawdę co zrobiłam ? Poszłam za głosem serca, gdzie każdy mówi, żeby to robić. Ale za jedną decyzją straciłam też bardzo ważną osobę, bo ile jest na świecie osób, które są tak troskliwe, bezinteresowne, zabawne, opiekuńcze, lubiące tak bardzo Star Wars, potrafiące nieziemsko śłuchać innych i pomagać z całych sił ? W zamian mam "gorycz", która jest dla mnie jak nienawiść, chęć zapomnienia i minimalności do czynienia. Czy naprawdę, mocno, tak szczerze Aleks już nie istnieje ?