Niby trzeba zabrać się za siebie, ogarnąć i ruszyć wreszcie do przodu. Ale jakoś nie da się. Coś ciągle przeszkadza i ciąży. Przez to nie można się ruszyć.
Ból paraliżuje. Nie pozwala oddychać. Nie chce odejść. Myśl, że wszystko się uspokoiło, uciekła. W zasadzie nadal jest tak samo. Wyobrażenie pozostaje wyobrażeniem. A nie stanem faktycznym. Smutne, ale prawdziwe.
Ciągle powraca chęć bycia dzieckiem. Czasy beztroski... Człowiek się martwił tylko tym, że siedzenie na dworze jest zbyt krótkie. Nie wstawało się z balastem dnia poprzedniego, z myślą o nieciekawej teraźniejszości, ze strachem o dzień następny. Wszystko było łatwe i miłe...
Dzieciństwo jest dobre dlatego, że każdy dzień zaczyna życie na nowo, bez ciężaru dnia wczorajszego.