Nowy początek.
Dokładnie jeden miesiąc do świąt. 30 dni.
Co w planach?
1. WODA. Tyle ile się da. Butelka mineralki 1,5l + jakieś herbatki (bez cukru rzecz jasna) i zupki, to byłaby bomba.
2. MIESIĄC BEZ SŁODYCZY. Ok, wiem jak to brzmi, ale odejmuję od tej kategorii gorzką czekoladę (chociaż za nią nie przepadam, ale to tak gdyby nastał poważny kryzys), herbatniki (dopuszczalnie mała paczka, bez czekolady), soki typu Kubuś albo soki 100% (również sporadycznie, pamiętam o cukrze), raz na jakiś czas mały jogurt owocowy, i bardzo rzadko mała ilość orzeszków w chrupiącej, smakowej panierce. Czemu takie odstępstwa? Studia, a tak właściwie 3 dni w pełni na nie poświęcone, podczas pozostałych będę starać się całkowicie wykluczyć te produkty, co do jednego, ale wiadomo - małymi kroczkami. Mam aż miesiac na naukę.
3.REGULARNE POSIŁKI. To ważne! Nie ma nic gorszego niż wieczorne napady głodu (albo zwykłe zachcianki w porach nocnych). Bradzo duże nie dla tego typu rozwiązań, ogromne tak dla regularności.
4.WŁASNA KUCHNIA. Tzn.? Nie ma kupowania kanapek w sklepie, robię je w domu i jem na uczelni to co sobie przygotuję. To tylko 3 dni. No, 3,5.
5.DETERMINACJA. To ma być miesiąc. Jestem pozytywnie nastawiona. Zobaczymy.
Dorzucę dobrane ćwiczenia, chyba zdecyduję się na dzielony, ale o tym napiszę innym razem, mało czasu.
Jadłospis:
-śniadanie ok. 8.30: bułka pszenna z kurczakiem, sałatą i ogórkiem kwaszonym (kupna, TŁUSZCZ UTWARDZONY!)
-II śniadanie/obiad ok. 15.15: Jogobella bananowa mała + paczka herbatników Krakuski (50g) + mała paczka NicNac's paprykowych (40g)<---addiction.
-kolacja ok. 19.15: miska zupy pomidorowej z ryżem + 3 małe kromki chleba żytniego
-przekąska ok. 20.30: jabłko obrane
+1,5l Muszynianka
Dziś może nie prefekcyjnie, ale bardzo ładnie mając na uwadze, że wyszłam z domu 0 7.00 i wróciłam po 19.00. Super z wodą. A co jest największym atutem, mam ten zapał. Mam poprostu frajdę. I super. Do jutra, hej!