photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 GRUDNIA 2014

Can I Have This Dance?

Jechaliśmy w milczeniu przez Boulevard de Courcelles i Boulevard des Batignolles. Chwilami odważyłam się zerknąć w stronę Jeana w każdym calu skupionego na prowadzeniu auta. Jego mina być może miała na celu mnie rozbawić, lecz po chwili stwierdziłam, że nie ma to ze mną nic wspólnego. Siedząc tak nisko, że pas wpijał mi się w szyje obserwowałam z jaką zawziętością Jean, przegryzając czubek języka, manewruje między innymi uczestnikami ruchu. Ten obrazek rzeczywiście sprawił, że chciałam się roześmiać, lecz w ostateczności zakończyło się na napompowanych policzkach i cichym prychnięciu pod nosem, czego Jean nie zauważył pochłonięty kierowaniem samochodu. Ku mojemu zaskoczeniu z wielką precyzją, a za razem gracją zaparkował na ciasnej Rue Coustou uśmiechając się zwycięsko. Moja mina mogła wyrażać tylko jedno:

-Uf, żyjemy - podsumowałam niemiło.

-Hej! No chyba nie było aż tak źle!

-Masz racje, jeszcze mam wszystkie kończyny - powiedziałam wysiadając z samochodu.

-Kocham twoje poczucie humoru! - powiedział roześmiany zabierając swoją torbę z tylniego siedzenia i wychodząc z auta.

-Co tu robimy? - spytałam tonem znudzonego turysty.

-Słaby z ciebie uczeń. W ogóle nie słuchasz!

-Mów co chcesz, ale uczniem byłam całkiem niezłym. Po prostu ty przynudzasz - rzuciłam mrużąc oczy przed słońcem. Ręce jak zwykle trzymałam w kieszeniach spodni.

-Śnia-da-nko! - powiedział z głupkowatą miną nie zważając na obelgę z mojej strony.

Spojrzałam na niego znudzona unosząc brew.

-Nie jestem głodna.

-Ale ja jestem.

-Czyli jestem tu tylko po to, żeby się gapić jak jesz? Zajebiście, zawsze o tym marzyłam.

-Wiem. I właśnie to jest powód dla którego jeszcze cię nie zabiłem.

-Co?!

-Pomimo twojego zjebanego humoru, nadal się przy tobie śmieje!

-Gratulacje - powiedziałam, bezmyślnie idąc za nim pod górę.

Nie pytam gdzie idziemy zjeść, bo nie mam ochoty na jego uwagi, lecz on jakby specjalnie odzywa się:

-A tak serio, to kto cię tak wkurwił?

Przez dłuższą chwilę mam ochotę odpowiedzieć jadowite "ty", ale kończy mi się chęć na głupie rozmowy, więc odpowiadam po prostu:

-Nikt.

Jean nagle staje i odwraca się w moją stronę, robi to tak gwałtownie, że aż się wzdrygam.

-Rozumiem, że masz zły humor, albo, że nie chcesz ze mną gadać, ale dziś występ i żeby się udał musisz się uśmiechnąć. 

-Nie przekonuje mnie ten argument - mówie lekko zgarbiona.

-Może będzie ci łatwiej jak po prostu mi powiesz?

"Czemu miałabym ci o tym mówić?" - ciśnie mi się na język, ale nie wiem czemu, chcem o tym komuś powiedzieć.

-Miałam dzisiaj dziwny sen... - zaczynam a Jean delikatnie bierze mnie pod ramie i znów idzie do góry - właściwie to nie był sen... To było coś co już się zdarzyło. Jedna z tych gorszych chwil w moim życiu. Śnił mi się mój chłopak, rozmawiałam z nim kilka tygodni przed wyjazdem do Paryża... Powiedział mi, że mnie kocha a ja, że będę bała się pokochać kogoś innego. Kochał mnie a mnie przerażała perspektywa uczuć od kogoś innego niż on...

-To w sumie zrozumiałe i całkiem logiczne - powiedział Jean kiedy zamilkłam - boimy się pokochać kogoś innego wiedząc, że jesteśmy kochani przez osobę, którą nadal kochamy. 

Zastanawiając się nad sensem tych słów stwierdziłam, że to prawda ale raczej nie jak to ujął - "zrozumiała i logiczna".

-Wiesz chodzi o to, że dopiero dziś zrozumiałam jak szczere są te słowa. Kiedy Dominique pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha, byłam przestraszona, bo ja nie mogłam powiedzieć mu tego samego. I na dobrą sprawę, nie powiedziałam mu tego nigdy... 

-Może to po prostu kwestia czasu?

-Może to kwestia tego, że cały czas kocham kogoś innego? - powiedziałam czując jak do mojego serca wpada wielki głaz sprawiając, że robi mi się ciężko.

-A tak jest?

-Sama nie wiem... 

Postanowiliśmy dziś nie drążyć tego tematu. Ku mojemu zaskoczeniu zatrzymaliśmy się na Rue Lepic przed kawiarnią Des 2 Moulins - tą z "Amelii". Pogoda była tak piękna, że znaleźliśmy stolik na zewnątrz. Jean zamówił sobie naleśniki z karmelem posypane migdałami i startą czekoladą oraz bananem natomiast ja jajka na twardo z dwoma grzankami i herbatą wiśniową. Wszystko to wyglądało pięknie. Wiosenne słońce kładło swoje ciepłe promyki na markizie pod którą siedzieliśmy. Jean starał się jak mógł by poprawić mi humor i zobaczyć jak się uśmiecham. Kilka razy mu się udało, a ja doceniłam jego starania próbując nie myśleć o tym co było. Musiałam żyć chwilą, cieszyć się dniem, a szczególnie tym dzisiejszym,  niosącym za sobą dawkę adrenaliny, która zawsze dodawała mi sił. Kiedy jedliśmy zabrałam Jeanowi okulary przeciwsłoneczne i nosiłam je do chwili, gdy znów znaleźliśmy się w samochodzie, a potem zaparkowaliśmy przed Akademią w której już rozpoczęły się przygotowania...

Informacje o weloveparis


Inni zdjęcia: Ja patkigdRondo Babki. ezekh114W Osada Karbówko nacka89cwaPada deszczy, pada :) n4st0l4tk4Na bocianym gnieźdźie nacka89cwaPrawie jak judgafDojście do morza bluebird11;) virgo123Ja nacka89cwaJa nacka89cwa