poszłam spać po 5, musiałam wstać po 4 godzinach -___-
ale opłacało się <3 było mega w chuj wyrąbiście, od razu
przy barierkach na B przy zajebistych ludziach :3
dobry widok na scene, fotografów i ochrone, hahah .
opłacało się czekać ponad 2 godziny, na zawsze spóźnionego
pana Axl, który w dupie ma swój zespół i fanów -________-
wszedł na scenę 30 minut przed końcem koncertu. dzięki > < xD
ale 'nieszczęście' łączy ludzi, buahahahaha. wkurw togehther :D
a na koniec jeszcze mi konfetti powpadało do mordki :3
teraz do 20.07 - Czechy i chuj wie gdzie się pałętam :c piiis.