Jakaś nadzieja na mnie napadła, nie czuje się tak strasznie gruba i brzydka, dziś był fajny dzień, oglądałam ładne rzeczy mimo że nie widziałam go już długo, fchuj, nie liczę to jutro go na pewno zobaczę, oby. Nie wiem czy czasem mój mózg ma dosyć i chyba pomału zaczynam odpuszczać, może to chwilowe zawachanie? Nie wiem, ale mimo wszystko dzień udany, jutro być może też. Ale lęki wracają, lęki o szkołę, o oceny i nieobecności. rany mi chyba pomagają?
Niby przypadkowa ale ile radości daje. Może kiedyś odważę się zrobić sobie taką umyślną.