MIja osmy miesiac odkad sie rozstalismy..
Choc nie wiem czy to mozna bylo nazwac rozstaniem?
Moja glupota w tamtej chwili przekroczyla wszelkie granice..
Niedosc ze zlamalam jemu serce, to w dodatku zjebalam swoje zycie..
Dzis nie wiem juz co to szczescie z innym..
Najlatwiej byloby znalezc kogos komu mozna zaufac, oddac mu serce i bujac w oblokach..
ale to nie jest takie proste.NIe chce znowu cierpiec, zostac zraniona...
Zycie zagonilo mnie w kozi rog i po prostu oszukalo.
Najpierw dalo mi szczescie, potem je odebralo dodatkowo przy tym mnie raniac...
Czy jeszcze kiedys bede az tak zakochana jak w nim?
NIe mam pojecia , a chcialabym wiedziec...
Dzisiaj zrozumialam ze chocby nie wiem jak sie starala, nie zdolam zapomniec o nim...
wspomnienia nie daja mi normalnie zyc,
przyjaciele czasami staraja sie pomoc, ale chyba nikt mi nie pomoze.
Pewne jest jedno ..
PRAWDZIWA PIERWSZA MILOSC NIE ZNIKNIE TAK NAGLE,
CHOCBYSMY BYLI 100 KILOMETROW OD SIEBIE...
Dzis wiem ze to wlasnie on byl "Kims Tylko Moim" i ze juz wiecej nie spojrze w jego brazowe oczy, nie dotkne jego delikatnych ust i nie uslysze przez telefon slodkiego "Kocham Cie Skarbie"... ;<<<
Staram sie zyc na nowo, smiac sie i zapomniec.. Zaczac od poczatku..
W glowie nadal brzmia mi slowa przyjaciela
"Gdyby nie byl frajerem to by poczekal tak jak obiecal, a nie szukal sobie nowej laski"
Czy rzeczywiscie jest nieczulym frajerem? Przeciez to byla moja wina... Lecz z drugiej strony ma racje Kazdy facet ma w sobie nieczulego frajera tylko niektorzy potrafia go ukryc i pokazac to lepsze oblicze... Jak sie dowiemy czy to ktos taki ? Uwierzcie bedziecie wiedzieli....