Nieco uogólniając można powiedzieć,że zdarzyło się to każdemu,a jeśli nie...to pewnie się jeszcze przydarzy.I choć rozsądek mówi najpierw łagodnie,potem stanowczo,a na koniec podniesionym głosem: "Daj spokój.Po co ci problemy!?".To nagle następuje bum!Wpadamy na kogoś i... No właśnie.
Przychodzi taka chwila,gdy to na horyzoncie pojawia się ten KTOŚ,kto nabiera dla nas szczególnego znaczenia. Wprowadza w nasze życie świeży powiew...a czasem przysparza o mętlik w głowie.I tak czasem wystarczy tylko słowo,spojrzenie,gest,miły aromat,by... stało się.
Zaczyna się od radosnego podniecenia. Szybkiego uderzenia serca, niekontrolowanego uśmiechu.Oczy dziwnie się mrużą, a każde słowo zostaje natychmiast trwale zapisane w pamięci,by powracać do nas jak bumerang...
Czujemy dziwne drżenie w środku (motylki?),drżą nam ręce,nogi (objaw miękkich kolan ;).
Chcemy,aby i ta druga strona nas zauważyła.Bywa,że podejmujemy w tym celu różne nieprzewidziane działania,szalone kroki,przeżywamy udrękę niepewności,burzę myśli,wulkan namiętności.Odczuwamy tęsknotę,jesteśmy rozkojarzeni,chwilowo nieobecni,odkładając ważniejsze sprawy na później... <333 A to tak do tematu ...;**