Chyba po raz kolejny czuję, że się przejadłam. Fascynacja i radość z wielu rzeczy okazuje się nagle zwykłym przyzwyczajeniem do reagowania w taki, a nie inny sposób. I chyba dobrze...?
Nastąpiło jakieś znudzenie dążeniem do celu, zresztą sama wiem, że płakałam, gdy cel został kiedyś osiągnięty- bo co dalej?
Zresztą, muszę przyznać się sama sobie, że nie byłam za szczęśliwa.