Woodstock 2oo9:
Ogólnie rzecz biorąc, nie żałuję tego wyjazdu. Aczkolwiek nie było do końca tak, jak sobie wyobrażałam/ planowałam. Poniosłam pewne straty, co napawa mnie wkur***niem do dnia dzisiejszego...
Materialne, czego konsekwencją jest, że zacznę chodzić do toj- toja z torebką i hui :]
Byłam mega wkur***na, bo zostawiłam na chwilę Patologii do pilnowania mą ramoneskę i torbę SMARA SW- w której miałam dosłownie wszystko& a ona gdzieś to posiała; heh- nie pamięta gdzie co i jak :I Zajebiście.. Zostałam pozbawiona cyfrówki (a już zdążyłam napstrykać w huj zajebistych zdjęć i nakręcić mnóstwo filmików), 3 kart SD, gdzie miałam w hui informacji; telefonu (dzięki czemu nie spotkałam się z niektórymi ludźmi; PS robaczki piszcie mi Wasze nr! ), dokumenty, klucze, bilet powrotny do domu, pieniążki <ale chyba same drobne mi zostały>, kosmetyki (do makijażu i do higieny) wszystkie kurwa!, szczoteczkę do zębów w kształcie penisa, bluzę gorsetową z Paper Cats, spódnicę w szkocką kratę, którą sobie dopiero uszyłam!, 4 śmieszne cętkowane opaski z uszami, stringi, hehe, 4 jaskrawe lakiery do paznokci, 6 pieszczoch, obrożę, wór ćwieków, kabzli i takich tam, co Ramoneski nabijaliśmy, naszywki, worek kolczyków do piercingu, które miałam na sprzedaż- dość sporo wartych, lekturę Gołębiewskiego, której nie zdążyłam doczytać. Pogrążył mnie zdeka ten fakt, ale ludzie nie pozwolili mi siedzieć o suchym pysku i się zamartwiać... Raz się żyje!! ;)
Pocieszam się faktem, że to nie koniec świata, gdyż mogłam np. zabić kogoś niechcący..; zakochać się w technomule..; ważyć 250 kg..; mieć 10ciu znajomych na nk..; głosić nazistowskie poglądy..; być rÓżoFFFoM iMoŁ dziunią Oh aH i zostać dziewczyną Hugha Hefnera bądź oddawać się Rydzykowi. :<.
Następną pamiątką z Woodstocku, jest noga w gipsie, utrata głosu (standard) i przypalony palec. Przez kilka dni miałam nogę na wyciągu w stanie agonalnym, ale już zdrowieje ^^. Aplikuję sobie codziennie jakieś podskórne zastrzyki do brzucha i górę leków połykam& Ale skoro ma to pomóc& Raz na zawsze chcę wyleczyć tą nogę, bo mi doskwiera co jakiś czas już od dłuższego czasu :/
A tak poza tym- to było wyśmienicie...Specyficzny klimat, ZERO TOLERANCJI DLA NIETOLERANCJI, dużo kurzu/ piachu, świetni ludzie, błotko, morze piwa, Hare Krishna, kolorowo, kolorowo, kolorowo, 'miasto miłości', bungy jump, koncerty, koncerty, koncerty, stoiska z ciuchami i gadżetami, tłumy uśmiechniętych ludzi, mega gorąc a na koniec ulewa, masa wspomnień, dobrej zabawy, spontanu, MIŁOŚĆ PRZYJAŹŃ, MUZYKA,