Tak, no więc dzisiaj naprawdę jest wielki dzień. A oto dlaczego.
Wg. naszego kalendarza jakieś 2052 lata temu, w 44 roku przed Chrystusem, pewnego pięknego dnia 14 lutego Gaius Iulius Caesar, znany szerzej jako Juliusz Cezar (ach, paskudne spolszczenie!) zotał obwołany dyktatorem wieczystym (dictator in perpetuum) najwyższym kapłanem, imperatorem i "ojcem ojczyzny". Nie przyjął jednak tytułu króla, gdyż chciał zachować pozory republiki, a poza tym od czasów Tarkwiniuszy lud nie lubił tego miana.
Druga ważna rzecz. Byłem święcie przekonany, tylko, że zapomniałem sprawdzić, że Walentynki pochodzą z tradycji rzymskiej. I miałem rację!
Za Wikipedią:
"Jednakże zwyczaje związane z tym dniem (...) prawdopodobnie nawiązują do starożytnego święta rzymskiego zwanego Luperkaliami, obchodzonego 15 lutego. Było to święto ku czci Junony, rzymskiej bogini kobiet i małżeństwa, jak również Pana, boga przyrody"
Ale oczywiście w tradycji chrześcijańskiej też ma swoje korzenie... te drobniejsze :D Warto zauważyć, że św. Walenty był Rzymianinem :D
No to cóż, jeszcze raz pozdrowię, ale tym razem inny zestaw.
Pozdrawiam:
Wszystkich miłośników historii starożytnego Rzymu
Wszystkich miłośników znaczenia imion
Wszystkich miłośników dociekania prawdy, nieważne w jakiej dziedzinie życia